Uciekłam w strachu i w płaczu. Nie wierzyłam co zrobiłam. Kiedy
zatrzymałam się nad stawem rzeką koło jeleniego totemu znów
zamieniłam się w zwykłą Moon. Zaczęłam płakać jak nie wiem co. Od łez
miałam mokre futro. Łzy nawet wpadały do rzeki.
-Co ja zrobiłam? Eh… Prawie zabiłam PL! -Winiłam się. Nie zauważyłam ,
że jeszcze w postaci niedźwiedzia biegła za mną AlicePL. Usiadła koło
mnie. Otworzyłam oczy i zobaczyłam właśnie mojego wroga-AlicePL.
-Co ty tu robisz? -Zapytałam zaskoczona.
-Chciałam ci pomóc… -Odparła.
-Ciekawe w czym -Odmruknęła.
-W nie żaleniu się nad sobą. -Odpowiedziała w ogóle nie przejmując się , że na nią mruknęłam.
-Co to znaczy? -Zapytałam słodziutkim głosikiem.
-Nie wiesz? Nie przejmuj się watahą! Nie przejmuj się PL! Rób co chcesz! Rozumiesz? Normalnie luz! -Odpowiedziała. Była już noc.
-Ale jestem Alfą… I rządzę tą watahą… -Odpowiedziałam.
-No i? Trochę luzu ci się przyda! Normalnie nie zwracaj uwagi na PL
jakbyś w ogóle go nie znała i nie chodź na polowania! -Krzyknęła.
-I wiesz co? I właśnie tak zrobię. -Nabrałam odwagi. Pociągnęłam
nosem , wytarłam łzy i poleciałam do jaskini na moje miejsce koło
totemu.
-Moon! Jak dobrze , że wróciłaś! -Krzyknął PL. Był ranny i kulał. Ja
nawet nie zwróciłam na niego uwagi. Machałam ogonem po ziemi jak miotłą i
udawałam , że śpię. Nie wiedziałam jednak , że to podstęp i AlicePL
chce mi odbić partnera , a wtedy stanie się Alfą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz